piątek, 29 marca 2013

Rozdział 5.

5.
Spojrzałam na zegar, jest za pięć dwunasta. Za oknem panowała ciemność, ale da moich oczu była prawie tak samo jak rano czy w południe. A nawet lepiej widziałam. Bonnie i Jeremy siedzieli na podłodze. Ja siedziałam w bez ruchu na fotelu. Do pokoju po chwili wszedł Damon i Stefan, od Stefana biło ciepło. Jak nigdy, podjął decyzje. Chce być człowiekiem i chce mieć dzieci. To znaczy już ma. Rebekah jest pewnie w niebo wzięta. Zawsze chciała mieć dzieci, jej marzenia się spełniły. Ich córeczka ma dwa miesiąca, nazywa się Lili. Ja nigdy nie chciałam mieć dzieci. I nie zechcę. Wiem że zostało jeszcze trochę lekarstwa, ale nie chce. Jeśli wezmę znów będę szarą myszką. Nie chce tego. Ktoś szturchnął mnie w rękę.
-Elena, zaczynamy.-Powiedziała Bonnie.
Caroline i Tyler usiedli przy Bonnie, reszta też usiadła. Popatrzyłam na zegarek 23:59. Zaraz północ. Podniosłam się i usiadłam na przeciwko Bonnie. Złapaliśmy się za ręce. Moich uszu dobiegł gong zegara który właśnie wypił północ. Bonnie zaczęła odmawiać zaklęcia.
-Veniat in spiritum, manes exite voco hic auxilium orantes vocem tibi. Adiuva me. Antecessorum nostrorum veniat ad me.-Bonnie wypowiadała te słowa w skupieni i przy zamkniętych słowach. Wymawiała je coraz szybciej i szybciej powtarzała je z trzy, może cztery razy. Nie wiem pogubiłam się. I nagle świeczki przygasły po czym rozpaliły się jak szalone. Bonnie otworzyła oczy które były nie przytomnie. I nagle poczułam jak ktoś, a raczej coś przywołuje mnie. Moje ciało opadło w bez ruchu, a moja dusza siedziała. Nie wiem co się dzieje, wszyscy patrzyli na moje ciało. Ale Bonnie nie mogła nich wypuścić. Przerwało by to się źle skończyło dal wszystkich. Bonnie w końcu otworzyła oczy i popatrzyła się na moją twarz, nie na moje ciało, ale na mojego ducha. Tylko ona spoglądała na mnie.
-Co ja zrobiłam.-Powiedziała tylko Bonnie, a reszta wzięła moje ciało na łóżko. Nie wiem czemu, ale wygodnie jest mi tak. Bez ciała jest tak luźno. Podoba mi się. Wzięłam kartkę i długopis i napisałam na niej ''Co się ze mną dzieje?''. I podniosłam ją. Wszyscy stanęli jak wryci. Tylko Bonnie próbowała znów coś czarować.
-Bonnie co się stało?-Zapytał Damon.
-Nie wiem. Muszę się dowiedzieć. Mamy mało czasu żeby ją ożywić.-Powiedziała przestraszona.
-No to zrób coś!-Krzykną rozzłoszczony Damon, a Stefan przytrzymał brata i szepną mu coś do ucha. Damon natychmiast się uspokoił i podszedł do mnie, to znaczy nie do mojego ciała.-Wyciągniemy cię stąd.
Wzięłam znów długopis i napisałam ''Oby...''. Chciałam wrzeszczeć ale nie miałam siły mój duch, słabł z każdą godziną powoli znikałam. Mam ochotę krzyczeć, ale nie dam rady wydobyć z siebie najmniejszego dźwięku. Bonnie nie wie co robić. Patrzyłam się na nich i nagle zapanowała ciemność...
~*~
Ktoś mnie wzywa idę po schodach w górę, schody są białe i z marmuru. Szłam po nich w białej, długiej sukni. Na nogach miałam białe koturny, a włosy miałam upięte w kok. Wyglądałam jak bym szła do ślubu. W końcu schody skończyły się, a ja zobaczyłam wielką białą sale balową. Weszłam dalej, nikogo nie było. Jedyne co było to pustka i biel. Stanęłam i rozejrzałam się dookoła. Nagle przed mną stanęła postać w tak samo białej sukni jak ja. Jedyne zauważyłam to, to że owa kobieta miała ciemną karnacje i bardzo zielone oczy. 
-Gdzie jestem?-Zapytałam spoglądając na jej twarz.
-Jesteś tu ponieważ chcę przekazać ci pewnie dar.-Powiedziała kobieta.
-Jaki dar?-Zapytałam zaciekawiona.
-Dar porozumiewania się z duchami, wiem że jesteś wampirem ale kazano mi dać ten dar. Nic cie nie będzie. Nadal będziesz wampirem i medium. Ale pamiętaj korzystaj z tego dobrze.-Powiedziała kobieta po czym zniknęła. Usiadłam na podłodze, a moja sukienka rozłożyła się dookoła mnie. I znów przed moimi oczami zrobiło się ciemno.
~*~ 
Obudziłam się w swoim ciele. Otworzyłam oczy Caroline i Tyler siedzieli jeszcze na podłodze, Bonnie i Jeremy siedzieli na kanapie, a Stefan i Damon siedzieli przy mnie. To znaczy Damon, Stefan siedział obok brata. 
-Boli mnie głowa-Jęknęłam. Wszyscy wstali z uradowaną miną i podeszli do mnie. Wiem co widziałam, ale nie zamierzam im się z tego zwierzać. 
-Nareszcie.-Powiedziała Bonnie. 
-Nic ci nie jest?-Zapytał zatroskany Damon.
-Nie boli mnie po prostu głowa.-Przyłożyłam sobie rękę do czoła które było już zimne.- Chcę się przewietrzyć. Wstałam z rozłożonej kanapy i wyszłam przez drzwi na dwór. Lekki powiew wietrzyka otulił moją twarz, świeże powietrze. Pachniało fiołkami, nic dziwnego pod werandą rosły dzikie fiołki. Nagle obok mnie staną Damon i przytulił mnie.-Chcę do domu.-Powiedziałam.
Pożegnaliśmy się i poszliśmy do mnie do domu. Do domu ''Gilbertów''. Gdy tylko weszłam poczułam zapach miłości. Damon położył swoje bagaże na podłodze i popatrzył się na mnie. 
-Nie wiem co by było  gdybyś odeszła.-Powiedział i pocałował mnie. Wiedziałam do czego dąży. Szybko odnaleźliśmy drogę do mojej sypialni. Za oknem świtało.
__ __
I__*__I
Mam nadzieje że się podoba. Nie wiem kiedy teraz napiszę mam nadzieje że jak najwcześniej. 

7 komentarzy:

  1. Świetny kolejny rozdział, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! I ta muzyka
    jest mraśna ! <3

    http://misa-dark-night.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny. Najbardziej podobał mi się jej sen. Ale koniec mi się nie podobał. Jak dla mnie za dużo miłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wezmę twój komentarz pod uwagę w następnym rozdziale. :D

      Usuń
  4. No siema. ;3 fajny rozdział. Czytam z duużą chęcią. Czekam na następny. ;)

    OdpowiedzUsuń