3.
*Elena.*
Obudziły mnie promienie słońca które padały na moją twarz. Leżałam na jego nagim torsie. I patrzyłam się w sufit. Podniosłam się i wyjęłam z kieszeni spodni telefon. Zerknęłam na zegarek. Jest pierwsza po południu. Rozczesałam palcami moje potargane włosy. Weszłam do łazienki i ubrałam się. Popatrzyłam w lustro. Nie mogę uwierzyć że zabiłam Katherine- jedną z najstarszych wampirzyc. Byłam w szoku. Usłyszałam że Damon wstaje i migiem staje za mną przytulając mnie od tyłu.
-O wstałeś już.-Przywitałam się z nim całując go w usta. Oderwałam się od niego.
-Miłe przywitanie, nie powiem.-Powiedział całując mnie w kość obojczykową. Uśmiechnęłam.-Może wrócimy do łóżka.-Zaproponował mi.
-Nie, idziemy na zakupy.-Przypomniałam mu i odsunęłam się od niego.-Ile jeszcze będziemy w Nowym Jorku?
-Ile chcesz.-Odpowiedział i znów się do mnie przytulił.
-Do jutra. Stęskniłam się za Mystic Falls. I ciekawa jestem co u Jeremiego.-Popatrzyłam w stronę okna za Damonem. Promienie słońca wpadały do pokoju i oświetlały go. Wyglądało to jeszcze śliczniej niż dziś rano.-Ubierz się.-Rozkazałam i wyszłam z łazienki siadając na fotelu.
-Już się robi.-W jednej chwili stał już w ubraniu obok mnie.-To co idziemy?-Zapytał.
-Ehem.-Powiedziałam i stanęłam obok niego.-Ale najpierw.-Pocałowałam go w usta. Oderwałam się i wyszłam z pokoju. Damon szybko mnie dogonił i szedł obok mnie. Wyszliśmy z hoteli i kierowaliśmy się w stronę centrum handlowego.
Weszliśmy do wielkiego centrum. Poczułam bardzo dziwny zapach. Zapach który kiedyś już czułam. Pachniało malinami z nutą cytryny. Znam go. Na pewno. Popatrzyłam na Damona, a ten spojrzał na mnie. Widocznie też to wyczuł. Popatrzyłam się przed siebie. Coś ten zapach mi mówi. Ale co? Chwila... O mój boże... To Katherine.
-Zabiłam ją. Jak...?-Znów spojrzałam na Damona.
-Wiem. Chodźmy stąd.-Powiedział. Widziałam w jego oczach przerażenie.-To nie dzieje się naprawdę.-Powiedział do siebie. On wie że Katherine chce się zemścić. Szybko wyszliśmy z centrum.-Musimy uciekać. Ona cię zabije.-Szłam obok niego nie wiedziałam co powiedzieć. Ruszyłam przed siebie szybko do hotelu. Migiem się tam znalazłam. Usiadłam na podłodze. Damon szybko do mnie dołączył.-Wszystko będzie dobrze.-Pocieszył mnie.
-Oby, musimy wyjechać jak najdalej. Albo walczyć.-Powiedziałam i ucichłam.-Wybieram opcje walczyć.- Powiedziałam zdecydowana.
-Nie, nie będziemy walczyć. Nas jest tylko czworo, wież że Stefan i Rebekah wypili lekarstwo. Zostajemy tylko my, Caroline i Tyler. A Katherine szykuje wojnę. Wojnę która nie skończy się szybko, pewnie teraz tworzy armie.-Powiedział Damon i przytulił się do mnie.-I zostaje jeszcze Bonnie i Jeremy.
-Nie wiem co robić...-Powiedziałam załamana i zapłakana.
-Nie martw się wszystko będzie dobrze. Oby.-Znów Damon próbował mnie pocieszyć.
-Ja ich zabiję. Rozumiesz, oni zginą w walce!!!-Wykrzyczałam.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Tusz na moich rzęsach popłyną wraz z moimi łzami. Damon uklękną obok mnie i przytulił. Nie chciałam się od niech oddalać. Nie chce. I nie mogę poświęcić swoich przyjaciół. Nie mogę. Jestem beznadziejna. Moja głupia ciekawość. Czemu nie mogłam zaczekać na niego w hotelu tylko poszłam za nim? Czemu???
Siedziałam przytulona do Damona i płakałam. Łzy leciały i leciały, oczy piekły, a po makijażu nie zostało już śladu na rzęsach i powiekach. Za miast tego są czarne szramy na mojej twarzy. Nie mogę pozwolić na to żeby oni zginęli. Nie pozwolę na to.
Wstałam i poszłam na łazienki zmyłam tusz i poparzyłam w lustro. Moje oczy piekły. Muszę ich ostrzec. Wyszłam z łazienki.
-Musimy ich ostrzec.-Powiedziałam do Damona który siedział teraz na fotelu.
-Dobrze. Chodźmy.-Powiedział i wyszedł z pokoju. Poszłam w jego ślady.
_________________________________________________________________________________
Mam nadzieje że się spodoba. Następny rozdział pod koniec tego tygodnia lub po świętach. Wiecie muszę sprzątać, a jak coś się zmieni to napiszę wcześniej. :D To na razie. :D
-Już się robi.-W jednej chwili stał już w ubraniu obok mnie.-To co idziemy?-Zapytał.
-Ehem.-Powiedziałam i stanęłam obok niego.-Ale najpierw.-Pocałowałam go w usta. Oderwałam się i wyszłam z pokoju. Damon szybko mnie dogonił i szedł obok mnie. Wyszliśmy z hoteli i kierowaliśmy się w stronę centrum handlowego.
Weszliśmy do wielkiego centrum. Poczułam bardzo dziwny zapach. Zapach który kiedyś już czułam. Pachniało malinami z nutą cytryny. Znam go. Na pewno. Popatrzyłam na Damona, a ten spojrzał na mnie. Widocznie też to wyczuł. Popatrzyłam się przed siebie. Coś ten zapach mi mówi. Ale co? Chwila... O mój boże... To Katherine.
-Zabiłam ją. Jak...?-Znów spojrzałam na Damona.
-Wiem. Chodźmy stąd.-Powiedział. Widziałam w jego oczach przerażenie.-To nie dzieje się naprawdę.-Powiedział do siebie. On wie że Katherine chce się zemścić. Szybko wyszliśmy z centrum.-Musimy uciekać. Ona cię zabije.-Szłam obok niego nie wiedziałam co powiedzieć. Ruszyłam przed siebie szybko do hotelu. Migiem się tam znalazłam. Usiadłam na podłodze. Damon szybko do mnie dołączył.-Wszystko będzie dobrze.-Pocieszył mnie.
-Oby, musimy wyjechać jak najdalej. Albo walczyć.-Powiedziałam i ucichłam.-Wybieram opcje walczyć.- Powiedziałam zdecydowana.
-Nie, nie będziemy walczyć. Nas jest tylko czworo, wież że Stefan i Rebekah wypili lekarstwo. Zostajemy tylko my, Caroline i Tyler. A Katherine szykuje wojnę. Wojnę która nie skończy się szybko, pewnie teraz tworzy armie.-Powiedział Damon i przytulił się do mnie.-I zostaje jeszcze Bonnie i Jeremy.
-Nie wiem co robić...-Powiedziałam załamana i zapłakana.
-Nie martw się wszystko będzie dobrze. Oby.-Znów Damon próbował mnie pocieszyć.
-Ja ich zabiję. Rozumiesz, oni zginą w walce!!!-Wykrzyczałam.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Tusz na moich rzęsach popłyną wraz z moimi łzami. Damon uklękną obok mnie i przytulił. Nie chciałam się od niech oddalać. Nie chce. I nie mogę poświęcić swoich przyjaciół. Nie mogę. Jestem beznadziejna. Moja głupia ciekawość. Czemu nie mogłam zaczekać na niego w hotelu tylko poszłam za nim? Czemu???
Siedziałam przytulona do Damona i płakałam. Łzy leciały i leciały, oczy piekły, a po makijażu nie zostało już śladu na rzęsach i powiekach. Za miast tego są czarne szramy na mojej twarzy. Nie mogę pozwolić na to żeby oni zginęli. Nie pozwolę na to.
Wstałam i poszłam na łazienki zmyłam tusz i poparzyłam w lustro. Moje oczy piekły. Muszę ich ostrzec. Wyszłam z łazienki.
-Musimy ich ostrzec.-Powiedziałam do Damona który siedział teraz na fotelu.
-Dobrze. Chodźmy.-Powiedział i wyszedł z pokoju. Poszłam w jego ślady.
_________________________________________________________________________________
Mam nadzieje że się spodoba. Następny rozdział pod koniec tego tygodnia lub po świętach. Wiecie muszę sprzątać, a jak coś się zmieni to napiszę wcześniej. :D To na razie. :D
oo , mrocznie . ;) faajnie . ^-^
OdpowiedzUsuńciekawa jestem , co bd dalej . ;))
czekam cierpliwie . na ten nie musiałam długo czekać . :D
życzę weny i zapraszam do mnie . c(;
pozdrowionka ! ;*
Oby nie. Mam nadzieję że nie będę miała dużo do roboty jutro, to może coś napiszę. I wtedy rozdział będzie szybciej. A jak na razie to mam ręce pełne roboty.
UsuńO i szybko doczekałam si trzeciego. :)Mi się jeszcze bardziej podoba od poprzedniego.
OdpowiedzUsuńDziękuje :D
Usuńmm, super blog! Bardzo mi się podoba szablon i styl pisania:) Czekam na kolejne części.
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo. :D
UsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger Award . Jeżeli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej zapraszam do mnie! http://withmysmallworld.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuje. :D
UsuńOd dziś jest to mój ulubiony blog w formie opowiadania *-* ZAOBSERWOWAŁAM I LICZĘ NA REWANŻ :
OdpowiedzUsuńhttp://i-love-it-by-natalia.blogspot.com/
Dziękuje. :D Oczywiście odwdzięcze się. :D
UsuńBoski rozdział. Zapraszam do mnie http://the-elle-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuje :D
Usuń